Dawno nie dawałam znać co u nas słychać, więc spieszę z nowiną - Candy zaczęła jeść. Nie jest idealnie, rano coś liźnie albo nie, wieczorem zje całą porcję lub tylko część ale ZJADA. SAMA.
Wiem, że niektórych może to dziwić, przecież żaden beagle nie odmawia jedzenia, ale po kilku miesiącach wpychania pokarmu do gardła, uważam że mam czym się cieszyć i chwalić
https://www.youtube.com/watch?v=2633UvP4w8Y
Poprzedni, lutowy wpis zakończyłam tym, że wyniki Candy pogorszyły się a Pestka dostała leki na najbliższe 2 tygodnie. Kędziutkowa wątroba znów szwankuje, Pestka po odstawieniu (zgodnie z zaleceniem lekarza) jednego z dwóch leków cierpi niemiłosiernie i więc znów go wprowadzamy. Niedziela rano 7 marca, idę po Candy na podwórko bo pora śniadania a ona ani myśli jeść. Schylam się, biorę ją na ręce ale już jej nie podnoszę. Znów korzonki. Na czterech, niczym moje suki ,wracam powoli do domu. Jacek daje mi jakiś swój lek, po którym po 10 minutach padam i śpię jak zabita 2 godziny. W dalszej części będzie o tym, dlaczego o tym wspominam.
W poniedziałek biorę wolne, nie jestem w stanie usiedzieć na krześle dłużej niż pół godziny, ale na 19tą mamy pestkową kontrolę neurologiczną i przecież muszę na niej być. Do wieczora Pepie się drastycznie pogarsza, jest tak bolesna, że nie daje się zbadać. Ponieważ rezonans mamy umówiony dopiero na środę, neurolog osobiście dzwoni i na cito na ten sam wieczór jeszcze nas umawia. Takich na cito jak my jest jeszcze kilka przypadków, więc badanie ( w innej części miasta) przesuwa się. Około 23:00 przychodzi nasza kolej. Przeklejam już bez całego opisu tylko część wniosków z badania i zaleceń
„Obraz oraz charakterystyka zmian wskazuje na zaawansowaną, centralno-lewostronną przepuklinę krążka międzykręgowego typu Hansen I, na wysokości przestrzeni międzykręgowej C4-C5, oraz umiarkowaną centralną wypuklinę C6-C7.
Materiał dyskowy, znajdujący się w kanale kręgowym, powoduje wyraźny ucisk na rdzeń kręgowy. Jeżeli leczenie zachowawcze (farmakologiczne) nie przynosi oczekiwanych rezultatów w takich przypadkach zaleca się dekompresję chirurgiczną.”
Peśka powoli wybudza się z narkozy a my z lekarzem omawiamy wyniki. Jest źle ale nie najgorzej, gdyby ta przepuklina była jeden kręg bliżej głowy to byłoby duże prawdopodobieństwo, że pomimo pomyślnego przeprowadzenia operacji, pies mógłby nie podjąć oddechu przy wybudzaniu. Zalecenie jest takie, że mamy ją jeszcze w nocy z powrotem do szpitala odwieźć. Pocieszam się tylko tym, że następnego dnia dyżur ma chirurg, który ostatnio operował Candy. Mam do niego zaufanie. O 2 nad ranem wychodzimy z rezonansu i wieziemy nie całkiem przytomną jeszcze Pestkę do szpitala. Podpisuję wszystkie zgody, przed zamknięciem klatki całuję ją jeszcze na pożegnanie nie mając pewności, czy zobaczę ją jeszcze żywą. O 4tej jesteśmy w domu a o 8:00 muszę do komputera siadać.
Jak na szpilkach czekam na telefon ze szpitala, późnym popołudniem wreszcie dzwoni lekarz i oznajmia, uwaga, że przez cały dzień do niej zagląda w przerwie pomiędzy każdym zaplanowanym zabiegiem i na jego oko ona wygląda na tyle dobrze, że nie wymaga natychmiastowej operacji. Koniec końców wieczorem zabieramy Peśkę do domu wraz z powiększonym zestawem leków, w tym między innymi tym samym, który brałam na korzonki i umówionym terminem operacji na za tydzień gdyby się pogorszyło. Zalecenie oczywiście żadnych spacerów, chodzenia po schodach a nawet dłuższej jazdy samochodem. Na szczęście się nie pogorszyło.
I tak przeleżała moja bida prawie dwa miesiące na psiej kanapie, tyjąc jeszcze bardziej.
Aż przyszedł dzień (po którejś kolejnej kontroli), że doktor pozwolił nam jechać na działkę.
Warto było czekać Widoki po drodze
A później wreszcie zabawa
https://www.youtube.com/watch?v=L5jmyUc7M7w
Dziś dziewczyna już nawet nie pamięta o bólu, biega skacze, sępi przy jedzeniu. A 5 czerwca 9 lat skończyła.
To teraz Candy.
Prawie cały marzec na karmie dla nerkowców, mocznik ładnie spada na około 90 ale cukier szaleje, kreatynina nadal wysoka 2,4. Włączamy w międzyczasie azodyl (a dostaje już zentonil, renalvet, renagel i raz w tygodniu kroplówkę). Od kwietnia z powrotem przechodzimy na diabetica, cukier się trochę uspokaja ale nadal wysoki bo znów ma infekcję w uchu. Mocznik podnosi się na 160 ale za to kreatynina spada do 1,9. Ostanie badanie 11 czerwca mocznik 143 kreatynina 1,7, poprawia się morfologia, parametry wątrobowe w normie (wreszcie). Na próbę odstawiamy kroplówki. 28 czerwca mamy wizytę u dietetyka, echo serca i znów badanie krwi przed zabiegiem usuwania kamienia i prawdopodobnie trzonowców, umówionym na 8 lipca. A i bym zapomniała, przy każdej wizycie ciśnienie ok.
Pani doktor uważa, że sunia jest w dobrej formie ale osobiście widzę, że bardzo się postarzała w ostatnich miesiącach. Głównie poleguje lub śpi, czasem tylko ma ochotę na zabawę, lubi zarzucać sobie kocyk na głowę a potem go podgryzać i z przykrytym pyszczkiem szczekać. Jest bardzo pocieszna w tej swojej ułomności. Ostatnio usiadła przed moim szlafrokiem zawieszonym na krześle i cieszyła się do niego myśląc, że to ja. Innym razem merdała do jeansów Jacka.
Jak nie kochać takiego przytulaka?
Pozdrawiamy z upalnego dziś Piastowa