Roxi , moje światełko , poszło do Dyzi
-
- Posty: 283
- Rejestracja: 28 lut 2017, 12:30
Roxi , moje światełko , poszło do Dyzi
Ostatnio zmieniony 04 gru 2020, 10:28 przez majadyziatola, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
och nie!!! ... Dyziu kochana biegaj bez bólu z innymi pieskami ...
Asiu - bardzo mi przykro ... przytulam mocno!!!
Asiu - bardzo mi przykro ... przytulam mocno!!!
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
A jednak...
myślami jesteśmy z Wami...
myślami jesteśmy z Wami...
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Asiu..., wiem, że to strasznie boli, teraz Ty ciepisz !
Dyzia już bez bólu, znów zdrowa i radosna biega w wielkiej sforze po zielonych łąkach za TM.
Dla Dyzieńki [*]
Dyzia już bez bólu, znów zdrowa i radosna biega w wielkiej sforze po zielonych łąkach za TM.
Dla Dyzieńki [*]
"Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie dzięki Nim..."
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Miałam nadzieję... Przytulam.
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Asiu... żadne słowa nie pociesza w tej strasznej chwili.
Ogromnie współczuję.
Ogromnie współczuję.
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Boże... teraz doczytałam Asiu, tak mocno Cię przytulam Bardzo współczuję
Żegnaj kochana Dyziuniu
Żegnaj kochana Dyziuniu
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 714 686
-
- Posty: 283
- Rejestracja: 28 lut 2017, 12:30
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Dyzia odeszła miesiąc temu , 13-ego lutego .
O 6 rano zjadła miskę , poszła z Roxi na ogród , wróciła , dała się wygłaskać Grześkowi , udała , że słucha jak ją napomina , że ma być zdrowa i nie chorować bo jechał na 2 dni w delegację a potem poszły z Roxi spać .
Obudziły się po 8-ej gdy zaczęłam się szykować do pracy i wtedy Dyzia zwymiotowała .
Wyszła na ogród , dostała biegunki i zasłabła .
Usiadła na trawie , popatrzyła na mnie i wtedy serce mi pękło bo wiedziałam , że to już czas .
Jedno spojrzenie , które zmienia wszystko .
Zawróciłam Grześka z drogi , wzięłam Dyzię na ręce i przytuliłam mocno . Nie czuła bólu , słabła coraz bardziej , siedziałyśmy razem tak dłuższą chwilę aż przyjechał Pan i pojechaliśmy się pożegnać .
Byliśmy razem do ostatniej chwili ......patrzę codziennie na kamień i lampkę przy nim i nie mogę tego ogarnąć .
Maja , Tola i teraz Dyzia ..moja beaglowa rodzina jest pochowana pod sosnami !
Jedna część mnie rozumie , że była bardzo chora a druga nie potrafi tego ogarnąć , zwłaszcza , że wieczorem poprzedniego dnia bardzo głośno domagała się udziału w degustacji kabanosa jedzonego przez Pana i obydwoje cieszyliśmy się , że jest w lepszej kondycji .
Nie potrafię i nie chcę się pogodzić z tym , że jej przy mnie nie ma .
O 6 rano zjadła miskę , poszła z Roxi na ogród , wróciła , dała się wygłaskać Grześkowi , udała , że słucha jak ją napomina , że ma być zdrowa i nie chorować bo jechał na 2 dni w delegację a potem poszły z Roxi spać .
Obudziły się po 8-ej gdy zaczęłam się szykować do pracy i wtedy Dyzia zwymiotowała .
Wyszła na ogród , dostała biegunki i zasłabła .
Usiadła na trawie , popatrzyła na mnie i wtedy serce mi pękło bo wiedziałam , że to już czas .
Jedno spojrzenie , które zmienia wszystko .
Zawróciłam Grześka z drogi , wzięłam Dyzię na ręce i przytuliłam mocno . Nie czuła bólu , słabła coraz bardziej , siedziałyśmy razem tak dłuższą chwilę aż przyjechał Pan i pojechaliśmy się pożegnać .
Byliśmy razem do ostatniej chwili ......patrzę codziennie na kamień i lampkę przy nim i nie mogę tego ogarnąć .
Maja , Tola i teraz Dyzia ..moja beaglowa rodzina jest pochowana pod sosnami !
Jedna część mnie rozumie , że była bardzo chora a druga nie potrafi tego ogarnąć , zwłaszcza , że wieczorem poprzedniego dnia bardzo głośno domagała się udziału w degustacji kabanosa jedzonego przez Pana i obydwoje cieszyliśmy się , że jest w lepszej kondycji .
Nie potrafię i nie chcę się pogodzić z tym , że jej przy mnie nie ma .
Re: Dyzia , moje światełko , poszło do psiego nieba
Asiu - wyobrażam sobie, co czujesz.
Z czasem każdy z nas, kochających psy, ma taki kamień, a pod nim kawałki naszych serc...
To, że Dyzia do ostatka cieszyła się na kabanosa, mnie trochę podnosi na duchu, najgorsze odchodzenie w mękach...
Z czasem każdy z nas, kochających psy, ma taki kamień, a pod nim kawałki naszych serc...
To, że Dyzia do ostatka cieszyła się na kabanosa, mnie trochę podnosi na duchu, najgorsze odchodzenie w mękach...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości