Naprawdę nikt nic nie gotuje???
Na początek fragment narracyjny. Dziś Wojciecha - czyli imieniny mojej drugiej połowy. Goście naszego domu lubią włoskie jedzenie, ba, oczekują go, domagają sie nawet co poniektórzy. Od dłuższego czasu obmyślałam więc plan, co by tu zrobić, by się nie narobić
a gości zadowolić. Wymyśliłam menu, o którym na razie zmilczę, bo chce go stopniowo jednak realizować - nie ukrywam, ze pierwsze skrzypce grały mięska różne. W tym - przepiórki. Trzy sztuki, kupione zawczasu, wyjęłam przedwczoraj z zamrażalnika, tudzież mielona szynkę, pomijam inne drobiazgi.
I dostałam w pracy prawie 40 stopni gorączki. Ledwie się dowlokłam do auta, ledwie dojechałam do domu.
Już jest prawie dobrze, trafiony antybiotyk wrócił mnie do żywych - ale w piątek wyglądało na tragedię. Odwołana impreza, rozmrożone kupy mięsiwa... W tym momencie mój matematyk -probabilista mnie zadziwił: pierwszy raz w życiu zrobił coś w kuchni, instruowany głosowo z łoża boleści.
Hm, ja bym zrobiła lepiej, lecz nie mówcie mu, że to napisałam.
Pulpeciki z winem passito (lub innym tego typu)
Mieloną chudą wieprzowinę mieszamy z jajkiem, pokruszonymi orzechami (włoskie lub pecan), garstką rodzynek, garstką tartej bułki, garstką tartego parmezanu, solą (uwaga, parmezan jest już słony), pieprzem. Formujemy kulki wielkości małego jajka, wrzucamy na gorącą oliwę, obsmażamy z wszystkich stron. W tym czasie grzejemy piekarnik. Na dno naczynia do zapiekania kładziemy pokrojoną dość grubo szalotkę, na to obsmażone mięso. Wino passito (lub inne białe dość słodkie) wlewamy a patelnię, by nie zmarnował się smak, tym sosem podlewamy klopsiki - do piekarnika. Na wierzch kładziemy ćwiartki oczyszczonych gruszek, zapiekamy około pół godziny.
W oryginalnym przepisie gruszki są podduszone na maśle pod przykryciem, z uwagi na początkującego kucharza wybrałam wariant light
Buon appetito!
Tu dygresja o winie: passito to nie szczep, a technologia produkcji naturalnie słodkich (i mocnych) win. Robili tak już Grecy, z tym, ze wtedy owoce podsychały na krzewach i były zbierana jako hm, rodzynki.
Poniższy tekst ściągnęłam ze strony "Świata win".
"Wino produkowane z podsuszonych owoców; nazwa pochodzi od wł. uva passa – rodzynka, podsuszone grono; włoskie wina tego typu można – głównie z uwagi na lokalne tradycje – podzielić na kilka grup: wina noszące w nazwie określenie passito (wyrabiane w różnych częściach Włoch), wina typu vin santo i vin santo occhio di pernice (oba wyrabiane na obszarze regionów: Toskania, Trentino-Alto-Adige) oraz recioto (w regionie Veneto); podobna – choć bez precedensu w innych krajach – jest stosowana w regionie Toskanii metoda zwana governo all’uso toscano.
Wina tego typu wyrabia się w 14 regionach Włoch, a nadzorem nad ich produkcją zajmuje się Centro Nazionale dei Vini Passiti w Montefalco (Umbria); produkowanie win z podsuszonych winogron praktykuje się również w innych krajach, np. przy wyrobie vin de paille i strohwein.
Produkcja. Przebrane, zdrowe kiście owoców umieszcza się na kilka tygodni na matach wystawionych na działanie słońca lub – nawet do kilkunastu tygodni – w przewiewnych, chłodniejszych, ale suchych pomieszczeniach, gdzie rozkłada się je na matach lub specjalnych kratownicach ewentualnie wiesza w pęczkach na ścianach i suficie; takie postępowanie powoduje utratę wagi owoców do 30 proc. i naturalną koncentrację w nich aromatów, cukrów oraz kwasów; wyprodukowane z takich winogron wino jest bardziej aromatyczne, mocniejsze i najczęściej słodkie; po samoczynnym ustaniu fermentacji, gdy wino osiągnie moc około 15–16%, zawiera przeważnie jeszcze sporo cukru resztowego, choć może również być wytrawne; słodkość wina rzadko ma związek ze szlachetną pleśnią, choć w niektórych regionach Włoch pojawia się ona nawet w czasie suszenia zerwanych już kiści; wino musi leżakować minimum do 1 czerwca następnego roku po zbiorach".
Oczywiście do popijania zaleca się też jakieś dobre winko; Włosi twierdzą, że najlepiej pić to samo, czego użyliśmy do s