Strona 5 z 5

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 15 sty 2018, 08:40
autor: Rock_Star
Sto lat w zdrowiu dla Dolarka! A i dla Tosi zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.:) Dzielni jesteście bardzo, bardzo!

I dla solenizanta:

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 15 sty 2018, 15:05
autor: asieńka
Ooo ooo matko😲 No przy takiej choince to solenizant padł by ze szczęścia. Dziękujemy za życzenia i też życzymy duuuuuzobacz zdrówka.

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 30 sty 2018, 11:44
autor: asieńka
Teraz tak wygląda nasze menu.
Obrazek
Oczywiście Toska stwierdziła że suchego jeść nie będzie😈 jak takie cuda się gotują. No i teraz oboje są na gotowanym. I zaczynam zastanawiać się nad barfem.

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 31 sty 2018, 09:14
autor: Rock_Star
Nie ma co się dziwić, że Tosia nie chce suchych kulek... psy wiedzą co dobre! Tak sobie czasami myślę, że w czasach mojej młodości (i trochę później) nie było karm suchych, psy żyły, miały się dobrze, a o chorobach np. nowotworowych słyszało się naprawdę sporadycznie..

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 31 sty 2018, 18:51
autor: teza
Ja Tezie też gotuję. Wylizuje pustą miskę jeszcze dobrych kilka minut po obiedzie ;) Na barfa się nie porywam, bo nie tyka surowizny ;)

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 31 sty 2018, 19:08
autor: Łatka
Rock_Star pisze:
31 sty 2018, 09:14
, nie było karm suchych, psy żyły, miały się dobrze, a o chorobach np. nowotworowych słyszało się naprawdę sporadycznie..


Aniu - to chyba nie do końca tak. Myślę, że te -dzieści lat temu (więc w czasach, gdy byłyśmy bezwstydnie młode, a nie tylko młode rozsądnie :D ) były po pierwsze skrajnie inne możliwości diagnozy i terapii - dotyczy to ludzi, a zwierząt jeszcze o wiele bardziej. Pies był chory - to albo wyzdrowiał, albo umierał. Nie zawsze, albo bardzo rzadko wiedziano, dlaczego. W moim ponad półmilionowym wówczas mieście była jedna, pardon, dwie lecznice. Jedna "normalna", państwowa oczywiście, druga - klinika na Twojej uczelni. A nowotwory i owszem, były, były. Jako nastolatka - i do 26 roku życia miałam owczarka niemieckiego. Odszedł z powodu potężnego guza na wątrobie. I okazało się to dopiero, gdy pies zaczął mieć silne bóle. Jedyna pomoc weterynaryjna, jaka była dostępna, to eutanazja :(
Pies był rzecz jasna karmiony "domowym", w latach siedemdziesiątych o niczym innym nie było mowy. Na wieść, że na tak zwanym Zachodzie są specjalne karmy dla psów, ludzie wybałuszali oczy. No i te słynne przypadki, gdy "nasi" pracujący na czarno w Niemczech żywili się psimi puszkami...
Asieńko, przepraszam za przydługi wtręt, to tak młodzieży ku nauce...

Re: Tosia z Korabiewic, Dolar i Nero

: 31 sty 2018, 19:12
autor: asieńka
A moje aż się trzęsą za surowym. Może to wyeliminowałoby zjadanie g....wna na spacerach. Tylko raz Dolar dostał kawalątek wątróbki wieprzowej i nie zjadł :shock: , za to stwierdzł że do wytarzania jest super :twisted:
Aniu Łatko, nie ma za co. Ja tez pamiętam stare lata, no może nie siedemdziesiąte od początku , ale końcówkę juz tak. Wydaję mi się że mimo wszystko tych chorób bylo mniej.