Cieszę się, że nie tylko ja te miejsca lubię.
Podkradam internet z nadbrzeżnej restauracyjki
Jesteśmy na wyspie Hvar, jednej z większych wysp Wybrzeża Dalmatyńskiego.
Za każdym razem, gdy dojeżdżamy do miejsca, skąd widać Adriatyk, zapiera nam dech w piersiach
To widoki z tak zwanej magistrali Adriatyckiej, na wysokości miasteczka Baska Voda; a oto i promenada w Baskiej
Zatrzymujemy się tylko po to, by zrobić zakupy - wiemy, że najbliższy sklep będzie o 6 km od naszego wakacyjnego lokum. Podążamy do Drvenika, na prom.
Półgodzinna przeprawa - i zjeżdżamy na Hvarze. Jeszcze około 30 km drogą, a raczej drożyną przez makię, a gdy tracimy nadzieję, że wirtualnie zabukowany dom istnieje, wyłania się taka zatoka, z takimi domkami; wśród nich - nasz.
Nie ma tu sklepu, nie ma dyskotek, jest kilku mieszkańców i kilka rodzin turystów; knajpeczka, której kradnę internet - 2 stoliki na tarasiku, dwa pod markizą
Woda
Mamy taras, na którym koncentruje się nasze dzienne życie - z niego widok przez Kanał Hvarski na Góry Biokovo na stałym lądzie
z najwyższym szczytem, Sv. Jure (1762, wyższy od Śnieżki, w dodatku wyłania się wprost z morza)
Z drugiej strony, z okna widok na jesienniejącą śródziemnomorską makię
Najbliższa "cywilizacja" - za skalnym grzebieniem w następnej zatoce: maleńki porcik jachtowy
Jutro wybieramy się do miasta Hvar - 40 km.