Cytra i Lutnia
Re: Cytra i Lutnia
U nas jesień też już w pełni. Uwielbiam łaciate w jej kolorach.
Re: Cytra i Lutnia
Prawdziwie ładna jesień to w Karkonoszach
NIestety, dziś po dłuższej przerwie znowu pobudka nad ranem, połykanie kłębów trawy... Jedna chwila mojej nieuwagi przy sobotnim śniadaniu - i wciągnięty kawał szarlotki na bardzo maślanym spodzie, no i masz...
I jeszcze fajne zdjęcie podprowadzone Agnieszce
NIestety, dziś po dłuższej przerwie znowu pobudka nad ranem, połykanie kłębów trawy... Jedna chwila mojej nieuwagi przy sobotnim śniadaniu - i wciągnięty kawał szarlotki na bardzo maślanym spodzie, no i masz...
I jeszcze fajne zdjęcie podprowadzone Agnieszce
Re: Cytra i Lutnia
Ech, Lucia... nawet nie wiesz, Aniu jak ją rozumiem.. Jaką macie śliczną, stylową ławeczkę na szlaku Agnieszka z łaciatymi wyglądają pięknie w jesiennych barwach. Włosy Agi są przepiękne, jesienne, w kolorze kasztanów. Pozdrawiamy. U nas dzisiaj już 19oC a do południa jeszcze trochę brakuje - chwilo trwaj!
Re: Cytra i Lutnia
Jak nie jedna coś zbroi, to druga...
Dziś Cytra zwędziła z kuchennego blatu słoik miodu, otworzyła go i cały miód wyjadła.
Co się okazało, gdy znalazłam "corpus delicti" w psiej wanience.
A znalazłam, pochylając się w zdumieniu nad pełna miseczką chrupek, których Cytrus nie jadł - tylko warczał na Lucię, coby nie ważyła się podchodzić.
Pierwszy raz w życiu widziałam taki obrazek: Cytra nie rusza jedzenia
Wypiła pół miski wody - nie psiej miseczki, miski, do której wyciągam bieliznę z pralki (deszczówka w niej się zebrała). Po jakimś czasie zrobiła małą Niagarę w ogrodzie - i znowu piła.
Ale pod wieczór jednak zaczęła się domagać tej swojej "zaoszczędzonej" porcyjki
Niestety, ciepła i pogodna jesień chyba odeszła w zapomnienie - a jeszcze sporo ogrodowej roboty. Suki intensywnie uczestniczą, częściowo realizując swoje koncepcje.
Dziś Cytra zwędziła z kuchennego blatu słoik miodu, otworzyła go i cały miód wyjadła.
Co się okazało, gdy znalazłam "corpus delicti" w psiej wanience.
A znalazłam, pochylając się w zdumieniu nad pełna miseczką chrupek, których Cytrus nie jadł - tylko warczał na Lucię, coby nie ważyła się podchodzić.
Pierwszy raz w życiu widziałam taki obrazek: Cytra nie rusza jedzenia
Wypiła pół miski wody - nie psiej miseczki, miski, do której wyciągam bieliznę z pralki (deszczówka w niej się zebrała). Po jakimś czasie zrobiła małą Niagarę w ogrodzie - i znowu piła.
Ale pod wieczór jednak zaczęła się domagać tej swojej "zaoszczędzonej" porcyjki
Niestety, ciepła i pogodna jesień chyba odeszła w zapomnienie - a jeszcze sporo ogrodowej roboty. Suki intensywnie uczestniczą, częściowo realizując swoje koncepcje.
Re: Cytra i Lutnia
Nie można się u Cienie nudzić Ciągle jakieś "atrakcje". Cieszę się, że Cytra ma się nieźle jak na ilość przyjętego cukru,
- basiatesia
- Posty: 317
- Rejestracja: 24 lut 2017, 11:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Cytra i Lutnia
Cytrynka mogłaby zawstydzić nawet samego Kubusia Puchatka Dobrze ,że łakomczuch czuje się dobrze i skończyło się tylko na cukrowym kacu Na nudę zdecydowanie nie możecie narzekać ,Tymkowi niestety brak tego beaglowego polotu,kradnie tylko chrupki kocie w zoologicznym
Re: Cytra i Lutnia
Ma się nader dobrze . Miód to głównie szybko rozkładająca się fruktoza i glukoza, więc monosacharydy, które wchłaniają się do krwi bezpośrednio po zjedzeniu. Dlatego po około godzinie brzuszek był ponownie pusty, żołądeczek żałośnie skowyczał.
Dodatkowa bomba porcja pustych kalorii i tyle.
Akurat Cytra może sobie na to (jeszcze) pozwolić. Tylko pan był wściekły, bo to był słonecznikowy miód ekstra sort, dostany w prezencie.
Ale już mu przeszło
basiatesia pisze: ↑28 paź 2017, 00:12Tymkowi niestety brak tego beaglowego polotu,kradnie tylko chrupki kocie w zoologicznym
Basiu, może jakoś by dało radę uśrednić te zapędy? Chętnie oddam połowę, nie, 75% złodziejskich zdolności Cytrusowych. Darmo. Albo dopłacę.
Kto tego nie widział na własne oczy - nie uwierzy, co ona potrafi. Kto widział - nie wierzy własnym oczom
Re: Cytra i Lutnia
basiatesia pisze: ↑28 paź 2017, 00:12Tymkowi niestety brak tego beaglowego polotu,kradnie tylko chrupki kocie w zoologicznym
Hahaha, to dokładna charakterystyka Tezy Gapa jedynie potrafi zwinąć coś z brzegu blatu kuchennego albo opróżnić miski psa znajomych W sumie to się cieszę, że nie ma takich talentów.
Re: Cytra i Lutnia
Wiecie co - kiedyś tez miałam sunie, która praktycznie nie kradła; była tak malutka, ze nie dosięgała absolutnie do blatu kuchennego - a do stołu, to tylko sporadycznie, jak miała przystawione krzesełko.
Już jej nie ma niestety
Jeszcze dostaliśmy troszkę słońca i względnego ciepła jako niespodziewany podarunek listopadowy. Wykorzystaliśmy to na wycieczkę.
Najpierw pieszo - wokół Michałowic. Jest to jedna z ładniejszych karkonoskich wiosek, z uroczymi domami w starym sudeckim stylu - i z nowymi nie zawsze brzydkimi . Warto dodać, że działa tu nie wiem, czy nie jedyny w Polsce prywatny i profesjonalny teatr na wsi, "Teatr Nasz", który jest pasją i sposobem na życie trójki aktorów z zupełnie innych stron. Bilet niełatwo dostać.
Poszliśmy przez las od końca drogi jezdnej niebieskim szlakiem
przez spore błota po ostatnich ulewach, przez połamane wichurą drzewa, przez bukowo-modrzewiowy, jeszcze miejscami złocisty las...
do rozdroża Trzy Jawory (nie ma tam ani jednego - lecz może były?)
...i tu padła mi bateria ; dalej drogą rowerową nr 6 do zielonego szlaku i z powrotem zielonym do Michałowic. Spacer nie był długi - niecałe dwie godziny. Tak więc postanowiliśmy kontynuować zwiedzanie samochodem - a ja podładowałam komórkę
Z Michałowic rzut beretem do Jagniątkowa. W czasach mojego dzieciństwa było to znane uzdrowisko dla dzieci. Osobna wieś. W tej chwili - od lat osiemdziesiątych - dzielnica Jeleniej, ale wciśnięta między góry i nijak nie miejska.
Chyba najbardziej znanym zabytkiem jest tu zbudowana na początku 20 wieku willa Gerharta Hauptmanna (dla nie-germanistów: laureat literackiej nagrody Nobla 1912, poeta, dramato- i powieściopisarz); w tej chwili jest to muzeum.
Willę otacza półtora hektara naturalistycznego parku, z rododendronami, a jakże
W środku najciekawsze (dla nie-germanisty) są pokrywające ściany freski w stylu art deco, dzieło śląskiego malarza z Gryfowa. Ilustrują one dzieła Hauptmanna - ale wypatrzyłam i sporo tutejszych roślin. Naparstnica
Goryczki (jakość telefonowa , zdjęcie z odległości).
Jako że po tych atrakcjach zgłodnieliśmy, zamiast jechać do domu i wyciągać surowe produkty z lodówki, obraliśmy za kolejny cel pałac Pakoszów. Jest to barokowa budowla, następne ogniwo łańcucha pałaców w Kotlinie Jeleniogórskiej. Pięknie odrestaurowany, z dopiero co odnowionym otoczeniem parkowym.
Spod pałacu - piękny widok na zachodnia część Karkonoszy. Już posrebrzoną.
W środku - psy oczywiście mile widziane. I pyszny sandacz...
Już jej nie ma niestety
Jeszcze dostaliśmy troszkę słońca i względnego ciepła jako niespodziewany podarunek listopadowy. Wykorzystaliśmy to na wycieczkę.
Najpierw pieszo - wokół Michałowic. Jest to jedna z ładniejszych karkonoskich wiosek, z uroczymi domami w starym sudeckim stylu - i z nowymi nie zawsze brzydkimi . Warto dodać, że działa tu nie wiem, czy nie jedyny w Polsce prywatny i profesjonalny teatr na wsi, "Teatr Nasz", który jest pasją i sposobem na życie trójki aktorów z zupełnie innych stron. Bilet niełatwo dostać.
Poszliśmy przez las od końca drogi jezdnej niebieskim szlakiem
przez spore błota po ostatnich ulewach, przez połamane wichurą drzewa, przez bukowo-modrzewiowy, jeszcze miejscami złocisty las...
do rozdroża Trzy Jawory (nie ma tam ani jednego - lecz może były?)
...i tu padła mi bateria ; dalej drogą rowerową nr 6 do zielonego szlaku i z powrotem zielonym do Michałowic. Spacer nie był długi - niecałe dwie godziny. Tak więc postanowiliśmy kontynuować zwiedzanie samochodem - a ja podładowałam komórkę
Z Michałowic rzut beretem do Jagniątkowa. W czasach mojego dzieciństwa było to znane uzdrowisko dla dzieci. Osobna wieś. W tej chwili - od lat osiemdziesiątych - dzielnica Jeleniej, ale wciśnięta między góry i nijak nie miejska.
Chyba najbardziej znanym zabytkiem jest tu zbudowana na początku 20 wieku willa Gerharta Hauptmanna (dla nie-germanistów: laureat literackiej nagrody Nobla 1912, poeta, dramato- i powieściopisarz); w tej chwili jest to muzeum.
Willę otacza półtora hektara naturalistycznego parku, z rododendronami, a jakże
W środku najciekawsze (dla nie-germanisty) są pokrywające ściany freski w stylu art deco, dzieło śląskiego malarza z Gryfowa. Ilustrują one dzieła Hauptmanna - ale wypatrzyłam i sporo tutejszych roślin. Naparstnica
Goryczki (jakość telefonowa , zdjęcie z odległości).
Jako że po tych atrakcjach zgłodnieliśmy, zamiast jechać do domu i wyciągać surowe produkty z lodówki, obraliśmy za kolejny cel pałac Pakoszów. Jest to barokowa budowla, następne ogniwo łańcucha pałaców w Kotlinie Jeleniogórskiej. Pięknie odrestaurowany, z dopiero co odnowionym otoczeniem parkowym.
Spod pałacu - piękny widok na zachodnia część Karkonoszy. Już posrebrzoną.
W środku - psy oczywiście mile widziane. I pyszny sandacz...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości