Cytra i Lutnia
Re: Cytra i Lutnia
Ech, Aniu. Widzę, że w spaniu Reksio podobny jest do Cytruska a Zaria do Lutni.. Chociaż też nie pogardzi miejscem pod kołderką, ale wsuwa się tam bardzo delikatnie.
Re: Cytra i Lutnia
Aniu, mam niestety tylko metryczkę Lutni, a nie pełen rodowód - ale tak myślę, że ona i Zariuszka jakoś tam są spokrewnione...a duchowo to na pewno.
Wydrap moja ulubienicę.
Wydrap moja ulubienicę.
Re: Cytra i Lutnia
super! jak ładnie przybiega smaczek sie należy dziewczynce
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Re: Cytra i Lutnia
O rany! Ale piękne przywołanie i to w rozproszeniach! Przyjadę na naukę!
Re: Cytra i Lutnia
Dziewczyny - oczywiście "czynnikiem aktywnym" jest kiełbaska (nb. ekologiczna lisiecka ) w mojej kieszeni.
Mimo wszystko - wracanie Cytrynki to żadna moja zasługa. Jeśli już - to jej kolei losu.
Za to, co widać na filmiku, ma naprawdę odpuszczone wiele.
Jak jej nie kochać?
Mimo wszystko - wracanie Cytrynki to żadna moja zasługa. Jeśli już - to jej kolei losu.
Za to, co widać na filmiku, ma naprawdę odpuszczone wiele.
Jak jej nie kochać?
Re: Cytra i Lutnia
Kochać i już
Raz jednostka jest szczęśliwa, to znów wręcz przeciwnie. W dżungli życia w życia buszu
zawsze Ci pomogą; cztery łapy, para uszu, oczy, nos i ogon
zawsze Ci pomogą; cztery łapy, para uszu, oczy, nos i ogon
Re: Cytra i Lutnia
Nie da się nie kochać! I Cytry i Lutni.
Re: Cytra i Lutnia
Wczoraj, będąc w górach, mieliśmy dość okropna przygodę.
Korzystając z wspaniałej pogody wyruszyliśmy zrobić nasze "większe kółko", czyli około 10 km przez Borowice, lasem do Dolnej Sosnówki - i do domu.
Gdy przechodziliśmy koło doskonale nam znanego pensjonatu w Borowicach, wyskoczyły na moje psy (oczywiście prowadzone na smyczy) trzy ON właścicieli posesji, a jedna suka, podobno dopiero co wyciągnięta ze schroniska - rzuciła się na Cytrę.
Na wrzask schwyconej za kark Cytrynki ruszyła z odsieczą Lucia - i gdyby nie chroniące górę jej ciała Ruffweary - nie wiem, czy nie bylibyśmy w ciężkiej żałobie.
Owczarek schwycił ją za szyję - i trzymał, mimo natychmiastowej interwencji właściciela, prób odepchnięcia czynionych przez nas, wreszcie - rozwierania szczęk. Mało tego, gdy wreszcie udało się Lunię wyrwać, pękła obroża tej On-ki i powtórka całej akcji... Cud, że chwytając za paski uprzęży, suka nie była w stanie mocno przebić Luniowej skóry.
Obiektywne straty - wyrwana sierść i lekkie draśnięcia (cud chyba!). Oraz pogryziona ręka właściciela.
Gorsze straty to nawrót rzucania się na wszystkie psy - w wykonaniu Cytrynki.
Zdołowana jestem...
Korzystając z wspaniałej pogody wyruszyliśmy zrobić nasze "większe kółko", czyli około 10 km przez Borowice, lasem do Dolnej Sosnówki - i do domu.
Gdy przechodziliśmy koło doskonale nam znanego pensjonatu w Borowicach, wyskoczyły na moje psy (oczywiście prowadzone na smyczy) trzy ON właścicieli posesji, a jedna suka, podobno dopiero co wyciągnięta ze schroniska - rzuciła się na Cytrę.
Na wrzask schwyconej za kark Cytrynki ruszyła z odsieczą Lucia - i gdyby nie chroniące górę jej ciała Ruffweary - nie wiem, czy nie bylibyśmy w ciężkiej żałobie.
Owczarek schwycił ją za szyję - i trzymał, mimo natychmiastowej interwencji właściciela, prób odepchnięcia czynionych przez nas, wreszcie - rozwierania szczęk. Mało tego, gdy wreszcie udało się Lunię wyrwać, pękła obroża tej On-ki i powtórka całej akcji... Cud, że chwytając za paski uprzęży, suka nie była w stanie mocno przebić Luniowej skóry.
Obiektywne straty - wyrwana sierść i lekkie draśnięcia (cud chyba!). Oraz pogryziona ręka właściciela.
Gorsze straty to nawrót rzucania się na wszystkie psy - w wykonaniu Cytrynki.
Zdołowana jestem...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości