Cytra i Lutnia
Re: Cytra i Lutnia
Aniu kochana - i wzajemnie. Zwłaszcza zdrowia dla Ciebie i wszystkich, których kochasz.
W tej chwili mijamy Warszawę, więc mogę wyłącznie napisać kilka słów. Kwiaty dla Ciebie i wszystkich moi ch imienniczek, jak dojadę do ogrodu. Mam nadzieję, że jest on w znośnej kondycji i będzie co "zerwać"
W tej chwili mijamy Warszawę, więc mogę wyłącznie napisać kilka słów. Kwiaty dla Ciebie i wszystkich moi ch imienniczek, jak dojadę do ogrodu. Mam nadzieję, że jest on w znośnej kondycji i będzie co "zerwać"
Re: Cytra i Lutnia
Wszystkiego naj Aniu Łatko i Rock_Star Jestem też zdania, że Tallinn ma czar jakich mało...
Re: Cytra i Lutnia
Dziewczyny - już jestem w domu...
Wspominam ostatnie dwa dni podróży - za polską granicą. Tuż za nią, z dość pustymi brzuchami (na Litwie nie udało się nam wypatrzeć przy drodze żadnej choćby minimalnie zachęcającej knajpki :supr3: ) wpadliśmy na taki oto lokal pod szyldem "Wilczy głód"
Jedzenie prościutkie, ale świeże i ogromne porcje, zwłaszcza warzyw. Mizeria zajęła pół talerza - takiego do pizzy.Naprawdę na wilczy głód.
Naszym celem był jednak Tykocin, a właściwie położony kilka kilometrów dalej dwór Kiermusy - gdzie po okazyjnej cenie udało się nam zarezerwować nocleg. Powiem jedno - odleciałam! Miejsce tak pełne uroku, dopieszczone w najmniejszym szczególiku, tchnące atmosferą sprzed stu lat... i niezwykle przyjazne psom!
Tuż za oknem naszego pokoju...
...bo z tyłu rozlewiska Narwi.
Mały kawałek dalej znajduje się zresztą "bociania wioska" z ponad dwudziestoma gniazdami na małym obszarze właściwie jednego obejścia
W wtorkowy ranek jedziemy do Tykocina - główna atrakcja jest stara synagoga; niestety, wokół trwa remont, otoczenie nie wygląda zachęcająco. I jeszcze deszcz pada na obiektyw
Za to wnętrze...
Po drugiej stronie miasteczka - kościół Lubomirskich
Żegna nas hetman Czarniecki - ongiś właściciel Tykocina
I tak zatoczyliśmy koło, trzeba wrócić do codzienności, odrobić ogrodową lekcję (busz i zgroza!)
Ale następna podróż - już tuż za horyzontem... :flower1:
Wspominam ostatnie dwa dni podróży - za polską granicą. Tuż za nią, z dość pustymi brzuchami (na Litwie nie udało się nam wypatrzeć przy drodze żadnej choćby minimalnie zachęcającej knajpki :supr3: ) wpadliśmy na taki oto lokal pod szyldem "Wilczy głód"
Jedzenie prościutkie, ale świeże i ogromne porcje, zwłaszcza warzyw. Mizeria zajęła pół talerza - takiego do pizzy.Naprawdę na wilczy głód.
Naszym celem był jednak Tykocin, a właściwie położony kilka kilometrów dalej dwór Kiermusy - gdzie po okazyjnej cenie udało się nam zarezerwować nocleg. Powiem jedno - odleciałam! Miejsce tak pełne uroku, dopieszczone w najmniejszym szczególiku, tchnące atmosferą sprzed stu lat... i niezwykle przyjazne psom!
Tuż za oknem naszego pokoju...
...bo z tyłu rozlewiska Narwi.
Mały kawałek dalej znajduje się zresztą "bociania wioska" z ponad dwudziestoma gniazdami na małym obszarze właściwie jednego obejścia
W wtorkowy ranek jedziemy do Tykocina - główna atrakcja jest stara synagoga; niestety, wokół trwa remont, otoczenie nie wygląda zachęcająco. I jeszcze deszcz pada na obiektyw
Za to wnętrze...
Po drugiej stronie miasteczka - kościół Lubomirskich
Żegna nas hetman Czarniecki - ongiś właściciel Tykocina
I tak zatoczyliśmy koło, trzeba wrócić do codzienności, odrobić ogrodową lekcję (busz i zgroza!)
Ale następna podróż - już tuż za horyzontem... :flower1:
Re: Cytra i Lutnia
Ależ piękne miejsca. Rozlewiska Narwi nieco mnie przerażają z uwagi na komary, których całe chmary już widzę w wyobraźni.. Synagoga i kościół piękne wnętrza... zachęcające wręcz do wyciszenia i kontemplacji. Zdjęcie z bocianiej wioski, z zabudowaniem gospodarczym z dwoma gniazdami zaciekawia mnie - pobielone ściany, nowe okna - nie wiem, czy nadal jest to przeznaczenie gospodarskie czy już letniskowe? W każdym razie bocianom eternit na dachu najwyraźniej służy skoro zdecydowały się tutaj właśnie zamieszkać
Re: Cytra i Lutnia
Aniu, "bociania wioska" jest przedsięwzięciem edukacyjno- badawczym, ale dostępnym za drobną opłatą dla turystów; eternit niestety dość powszechny w tamtych stronach - nie wszyscy chyba załapali się na unijny fundusz finansujący jego utylizację - a może nie wszyscy chcieli
Główny budynek jest małą wystawą pięknych zdjęć, są tam też informacyjne tablice, kasa itd; z tyłu - konie pod wierzch, pewnie to, co widać, to stajnia.
Podlasie nas zauroczyło, naprawdę. I to piszę ja, co uważam, że od linii Wisły na wschód to Stepy akermańskie
Główny budynek jest małą wystawą pięknych zdjęć, są tam też informacyjne tablice, kasa itd; z tyłu - konie pod wierzch, pewnie to, co widać, to stajnia.
Podlasie nas zauroczyło, naprawdę. I to piszę ja, co uważam, że od linii Wisły na wschód to Stepy akermańskie
Re: Cytra i Lutnia
Aniu, super wyjazd! tylko pozazdrosci! ja jeszcze nie mialam okazji byc w finlandii, ale kto wie co tam przede mna a moze sluzbowo Litwa we wrzesniu,ale to sie jeszcze okaze poki co wyczekujemy naszej zblizajacej sie rocznicy na ktora udajemy sie do Portugalii Mam nadzieje,ze ten deszcze i podtopienia gdanskie nie pojada razem z nami...;/
Odnosnie podlasia tez slyszalam dobre opinie od kolezanki, ktora byla w Kruszynianach - to jest tatarska miejscowosc z pieknym drewninym meczetem, mozna wynajac pokoje u lokalsow np. rodzina Bohdanowiczow prowadzi Tatarska Jurte - i noclegi i wyzywienie, a ponoc super. ja juz po wejsciu na ich strone mialam ochote zjesc monitor
Odnosnie podlasia tez slyszalam dobre opinie od kolezanki, ktora byla w Kruszynianach - to jest tatarska miejscowosc z pieknym drewninym meczetem, mozna wynajac pokoje u lokalsow np. rodzina Bohdanowiczow prowadzi Tatarska Jurte - i noclegi i wyzywienie, a ponoc super. ja juz po wejsciu na ich strone mialam ochote zjesc monitor
Re: Cytra i Lutnia
Kurczę blade i ponure, jak nie urok, to przemarsz wojska
Znowu złe wyniki trzustkowe u Luci.
Od mniej więcej tygodnia zaczęły się powtarzać numery z budzeniem mnie nad ranem, jedzeniem trawy garściami... Poza tym obniżony nastrój, a przedwczoraj - jedzenie jednym ząbkiem
No i zrobiliśmy badania ogólne oraz lipazy itd. W profilu ogólnym tylko minimalnie podniesiona bilirubina (zapewne odzywa się około 150 g mlecznej czekolady wtrząchnięte na odjezdnym po uwolnieniu się z samochodowego zapięcia) i niestety - wysokie lipazy, wyższe, niż w maju.
Po głębokim namyśle połączyłam dwa fakty: Lunia z dużym samozaparciem kilka razy na połysk wyczyściła pojemnik na kapiący tłuszcz w ogromnym grillu naszych fińskich gospodarzy; nie przyszło mi, głupiej, do głowy, by sprawdzić, jak dużo tam było dobrego . A dubeltowa tabliczka czekolady na pewno dołożyła swoje...
Teraz dietka, chrupki niskotłuszczowe i kontrola za miesiąc. Środki przeciwbólowe w razie co.
Po 2-3 dniach polegiwania w korytku wczoraj wyraźna poprawa humoru - nawet dzikie biegi z Cytrusem po ogrodzie.
Trzymajcie kciuki, by organizm Luci zregenerował tę trzustkę - niestety, na ulepszenie główki, by nie myślała ciągle "co by tu jeszcze wciągnąć..." nie ma co liczyć.
Znowu złe wyniki trzustkowe u Luci.
Od mniej więcej tygodnia zaczęły się powtarzać numery z budzeniem mnie nad ranem, jedzeniem trawy garściami... Poza tym obniżony nastrój, a przedwczoraj - jedzenie jednym ząbkiem
No i zrobiliśmy badania ogólne oraz lipazy itd. W profilu ogólnym tylko minimalnie podniesiona bilirubina (zapewne odzywa się około 150 g mlecznej czekolady wtrząchnięte na odjezdnym po uwolnieniu się z samochodowego zapięcia) i niestety - wysokie lipazy, wyższe, niż w maju.
Po głębokim namyśle połączyłam dwa fakty: Lunia z dużym samozaparciem kilka razy na połysk wyczyściła pojemnik na kapiący tłuszcz w ogromnym grillu naszych fińskich gospodarzy; nie przyszło mi, głupiej, do głowy, by sprawdzić, jak dużo tam było dobrego . A dubeltowa tabliczka czekolady na pewno dołożyła swoje...
Teraz dietka, chrupki niskotłuszczowe i kontrola za miesiąc. Środki przeciwbólowe w razie co.
Po 2-3 dniach polegiwania w korytku wczoraj wyraźna poprawa humoru - nawet dzikie biegi z Cytrusem po ogrodzie.
Trzymajcie kciuki, by organizm Luci zregenerował tę trzustkę - niestety, na ulepszenie główki, by nie myślała ciągle "co by tu jeszcze wciągnąć..." nie ma co liczyć.
Re: Cytra i Lutnia
No tak, Lutnia nie pozwoli na nudę... Szkoda tylko, że kosztem swojego zdrowia.. "Co by tu jeszcze wciągnąć" jest dla 90% beagle, niestety, priorytetem..
Ponieważ rozważam zabranie Zarii (zamiast Reksia) na obóz tropowy zastanawiam się, jakie zabawki mam jej zabrać.. (wymóg obozowy, zabrać wszystkie..).. Dla Zarii jeżeli zabawka nie wypluwa jedzenia - jest bez sensu...
Ponieważ rozważam zabranie Zarii (zamiast Reksia) na obóz tropowy zastanawiam się, jakie zabawki mam jej zabrać.. (wymóg obozowy, zabrać wszystkie..).. Dla Zarii jeżeli zabawka nie wypluwa jedzenia - jest bez sensu...
- basiatesia
- Posty: 317
- Rejestracja: 24 lut 2017, 11:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Cytra i Lutnia
Trzymamy kciuki za Lucie Wspaniałą mieliście wycieczkę, ja już od wielu lat o takiej marzę-ale zawsze kończyło się na południu Europy My w tym roku ze względu na malego i cięcia budżetowe związane z budową wakacje spędzimy w Polsce
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 18 gości