Opowiem Wam o Moksi słów kilka
bo bardzo fajna zrobiła się z niej psinka.
Pod płaszczem strachu się chowała
bo takie straszne życie miała.
I tak biedula całe miesiące
spędzała sama w schronisku, w boksie.
Aż dnia pewnego o zimowej porze
jej życie ułożyło się po innym torze.
Bo przyszli ludzie i ją zabrali
tą łaciatą duszę uratowali.
I tak zaczęło się jej nowe życie
o którym tak sobie marzyła skrycie.
Z początku nieufna, wszystkiego się bała
takiego życia nigdy nie znała.
Że ludzkie ręce czule miziały
a z ust człowieka same pochwały.
I miska pełna, i miękka kanapa
w nocy pod kołdrę schowana łapa.
Tak całe dni jej beztrosko mijają
i z ręki człowieka smaczki spadają.
Już nie straszne te ludzkie dłonie
i spędzanie czasu w dwunożnym gronie.
Już nie ucieka na widok lecącego misia
a biegnie i wręcz się do niego przepycha.
Mimo, że okreslono ją na latek wiele
to wcale nie jest z niej juz stare ciele.
Bo Z Moksi jest potworna torpeda
i nie jednemu młodziakowi się w biegach nie da.
A jakby jeszcze tego wszystkiego było mało
to cały czas to zwierze by się przytulało.
W domu nie psoci i nie nabrudzi
rano się cieszy jak się przebudzi.
Nie spuszcza z człowieka ufnego wzroku
tak towarzyszy na każdym kroku.
I powiem Wam coś jeszcze tak skrycie
Ona swojego człowieka pokocha nad Życie!!