Ami piszczy, gdy nie chcemy jej wziąć na łóżko, jako ,,dzidziuś" potrzebuje naszej obecności na każdym kroku, załatwia swoje potrzeby gdzie jej się podoba. Kupiłam matę i czasami się na niej załatwi, czasami nie. Gdy robi to w innym miejscu przenoszę ją na matę i mówię ,,siusiu robimy na macie Ami, nie wolno tam". Największym problemem dla mnie jest to, gdy mnie gryzie. Podczas snu potrafi ugryźć mnie w wargę. Krzyki nic nie dają, nawet lekki klaps. Mam wrażenie, że za bardzo za nią latam i próbuje wyprzeć mnie z hierarchii. Jutro idę już do pracy i nie wiem jak zniesie mój pobyt sama, w sumie będzie 2h sama, bo chłopak idzie do pracy na 14, ja wracam o 16. Do tego zjadła dzisiaj rano swój kał.. Nie jestem zwolennikiem bicia ani krzyczenia na zwierzęta. Cały czas to rozumiem, że dopiero się uczy, ale piszę po to, abyście mnie dali wskazówki:
- Jak radzić sobie z rozłąką podczas pracy?
- Jak nauczyć ją konkretnie siusiania na tej macie?
- Jakie konsekwencje wymierzyć, gdy Ami mnie gryzie? (historia taka, że weterynarz radził ją zamknąć w łazience na 2 minuty przy zapalonym świetle, aby zrozumiała, ale nie daje się zamknąć w łazience)
- Co zrobić, aby już więcej nie próbowała zjeść tego, co po prostu zrobiła?
Może dla Was to dziwne, ale miałam całe życie shih-tzu, to zupełnie inne pieski.. Chciałabym się zmierzyć z wychowaniem beagla. Za nic w świecie nie oddam
